Żyjemy w czasach, w których miarą postępu cywilizacyjnego jest dostępność prądu, a wraz z nim sztucznego światła w każdym zakamarku ludzkich siedzib. Wzrasta w ten sposób poczucie bezpieczeństwa, dostępność usług i możliwości spędzenia wolnego czasu, lub wręcz odwrotnie – wydłużenia czasu pracy, efektów i zysków. Niestety z takim postępem wiążą się pewne nieprzyjazne efekty dla świata przyrody – zarówno roślin, zwierząt jak i ludzi. Utrata naturalnej różnicy między dniem a rozświetlona nocą prowadzi do zachwiania pewnej równowagi w przyrodzie i komforcie człowieka.

Duże kompleksy leśne w BGPK fot. P. Jankowski
Duże kompleksy leśne w BGPK fot. P. Jankowski
Już od ponad 30 lat funkcjonuje pojęcie „fotozanieczyszczenia” (ang. light pollution), które bardzo mocno doskwiera zachodniej – mocno oświetlonej Europie. Lampy na autostradach, neony w miastach, nieodpowiednie oprawy oświetleniowe zamontowane nad milionami miejskich arterii, ulic i uliczek są przyczyną powstania miejskiej łuny sztucznego światła. Corocznie efekt ten się nasila, stąd też warto zastanowić się nad tym zjawiskiem, by móc odpowiednio zadziałać, nim będzie za późno. Mowa o stratach wyrządzonych zwierzętom nocnym, zaburzeniom w fotoperiodyzmie roślin, bezsenności wśród ludzi, czy możliwości poznawczo-badawczych miłośników rozgwieżdżonego nieba. Wśród zwierząt są takie, które nocną aktywność mają regulowaną przez światło księżyca. W rozświetlonych miastach nocne oświetlenie wprowadza dezorientację u takich organizmów, a nawet powoduje liczną śmiertelność, np. u ptaków migrujących nocą. Zaburzona zostaje również równowaga w proporcji drapieżników i ich ofiar – w świetle łatwiej jest dostrzec i upolować niektóre zwierzęta i nadmiernie rozmnożyć populację niepożądanych gatunków drapieżników. W przypadku roślin najłatwiej zauważyć wpływ nadmiaru światła sztucznego na kwitnienie roślin dnia krótkiego. Inne zmiany są mniej spektakularne, i są dostrzegalne w coraz większej ilości rozmaitych badań laboratoryjnych.

Na podstawie nocnych map satelitarnych widać niezbicie, że „ciemne niebo” występuje już tylko z dala od cywilizacji, np.: pośród szerokich ostępów leśnych, gdzieś w głębi chronionych obszarów parków krajobrazowych, narodowych i rezerwatów.

W dniu częściowego zaćmienia słonca fot. P. Cieniuch
W dniu częściowego zaćmienia słonca fot. P. Cieniuch
Problem staje się bardziej wymowny, gdy każdy z nas dostrzeże w nim wymiar finansowy. Nieodpowiednie oświetlenie, którego część ucieka ponad linię horyzontu, to tak naprawdę marnotrawstwo energii i nadmierna emisja gazów cieplarnianych. Można to zmienić poprzez stosowanie odpowiednich opraw oświetleniowych, tak by lampy świeciły tylko w dół. Niestety problem pogłębia się też poprzez wytwarzanie coraz bardziej energooszczędnych żarówek, gdyż efektem jest ich coraz szersze stosowanie – nawet w takich miejscach, gdzie nie są w ogóle potrzebne. Pojawia się też coraz szersza grupa osób, dla których bardzo cenny jest komfort posiadania ciemnego, nocnego nieba. W takich warunkach człowiek lepiej wypoczywa, oraz ma lepsze możliwości poznawcze względem wszechświata. Oglądanie nocą Drogi Mlecznej stało się coraz trudniej osiągalnym rarytasem, gdyż łuna miejskich świateł skutecznie utrudnia obserwację naszej Galaktyki, oraz tysięcy gwiazd na nieboskłonie. Problemy z uprawianiem hobby w miejscu zamieszkania wygenerowały nowy trend w turystyce – astrofotografię podróżniczą, dla której hobbyści są gotowi pojechać w najbardziej odludne i pozbawione sztucznych świateł regiony Polski. Tylko czekają na oferty niewielkich obiektów agroturystycznych, w których w zgodzie z naturą dba się o czystość nocnego nieba. Tam, z dala od miast, również w parkach krajobrazowych, gotowi są przyjechać na kilka nocy ze swoim sprzętem astronomicznym. Takie miejsca są promowane, jako „parki ciemnego nieba” przez organizacje miłośników astronomii. Warto zajrzeć na stronę www.ciemneniebo.pl, gdzie można się dowiedzieć więcej na temat fotozanieczyszczeń, obszarów przyjaznych nocnym obserwacjom i zasadom tworzenia takich miejsc. Brakuje jednak odpowiednich regulacji w prawodawstwie krajowym, stąd też działania są bardzo rozproszone, lub opierają się na dobrej woli zainteresowanych stron i podpisywaniu odpowiednich porozumień między zarządcami poszczególnych terenów, i stosowania zaleceń w zakresie odpowiedniego oświetlenia terenu. A to wszystko przekłada się na komfort wypoczynku ludzi, odpowiednie zachowania nocnych drapieżców, czy prawidłowy rozwój roślin. W końcu, pojawia się nowa gałąź rozwoju w branży turystycznej, dla miłośników obserwacji nocnego nieba, w plenerze, z dala od miast, również mroźną zimą, pod bezchmurnym niebem.

Zaćmienie superksiężyca we wrześniu 2015r. fot P. Cieniuch
Zaćmienie superksiężyca we wrześniu 2015r. fot P. Cieniuch
Na koniec wypada zadać sobie pytanie, czy to wszystko jest warte naszego wysiłku? Jeżeli zaczniemy rozważania od poszerzenia świadomości w naszym najbliższym gronie, przeliczymy niewielki wydatek na taką działalność, następnie przemyślimy czy jest potrzeba oświetlenia w planowanych miejscach, wykorzystamy bardziej przyjazne oprawy i żarówki, to już wykonamy bardzo istotny krok w dobrym kierunku. Z czasem zapragniemy odpoczynku z dala od ulicznego zgiełku, może zakosztujemy „prawdziwej ciemności”, a może ktoś z rodziny zaproponuje nocne obserwacje migracji ptaków w świetle gwiazd i Drogi Mlecznej. Wówczas nasz wysiłek wydać może się nam całkiem niewielki i mobilizujący do społecznego współdziałania w tym zakresie. Może nawet uda nam się przekonać lokalne władze do inwestycji w „ciemne niebo”, rozwój turystyki z astrofotografią i pomoc w prawidłowym rozwoju świata roślin i zwierząt. Dla zaciekawionych i niezdecydowanych polecam astronomiczną wyprawę w bezchmurna noc, na polany w głębi leśnych ostępów, takich jak w Barlinecko-Gorzowskim Parku Krajobrazowym.

 

Paweł Cieniuch               
Gł. Spec. w BGPK i PK”UW”