Włochatka dawna
Włochatka
W wielu wierzeniach ludowych sowy kojarzone były jako ptaki upiorne. Bliźniaczą niechęcią darzono również kruki, wrony, kawki i czajki. W polskich wierzeniach określano je jako ptaki złowróżbne.  Pojawienie się sowy uważano jak zły znak zwiastujący śmierć lub pecha. Jednak nie zawsze tak było…

Sowy były stworzeniami boskimi dla ludów pierwotnych i starożytnych kultur. W kulturze starożytnych Chin płomykówka chroniła ludzi przed wszystkimi nieszczęściami. Wizerunek tej sowy umieszczano na domach i budowlach. Dla starożytnych Greków pójdźka była posłańcem bogini Ateny. Mieszkańcy Grecji uważali, że sowa widząca w nocy to magiczne stworzenie, dlatego czczono je jako ptaki symbolizujące mądrość. Dowodem wielkiego szacunku jakim Grecy darzyli sowy był ich wizerunek na ateńskich monetach. W kulturze starożytnych Greków skryte i tajemnicze sowy posiadały cechy nadprzyrodzone. Pierwsze ludy zamieszkujące północne krańce Europy, Azji i Ameryki Północnej były przeświadczone, że sowa śnieżna i puchacz pomagają im nawiązać kontakt ze światem bogów.

Wraz z nadejściem epoki średniowiecza szacunek i uznanie jakim darzono sowy zanikł. W tym okresie świadomość ludzką wypełnił obraz sowy, jako przybranej postaci złośliwej czarownicy i symbol zła. Sowy zaczęły być postrzegane jako ptaki pochodzące za światów, żyjące na granicy życia i śmierci. Wokół nich powstało wiele przesądów i zabobonów. Narastający brak tolerancji dla sów spowodował, że w średniowieczu sowy nie miały łatwego życia. Zła opinia jaką darzono sowy doprowadzała do ich tępienia i zabijania.

W średniowieczu uważano puchacza za symbol błędnej nauki i znak piekielny. Gdy płomykówka zasiedlała wieże kościelną, proboszcz wpadał w popłoch, ponieważ syczące krzyki ptaków powodowały plotki o zasiedlaniu kościoła przez siły nieczyste. Uważano również płomykówka podpalała dach domów i budynków gospodarczych iskrami sypiącymi się z jej płomiennych rudych piór. Pohukiwanie sowy na wsiach w pobliżu domów często tłumaczono jako zapowiedź rychłej śmierci któregoś z domowników. Głos pójdźki interpretowano jako lękliwe wezwanie „pójdż w dołek pod kościołek”. Jedna z mądrości średniowiecznych mówiła: sowa na dachu kwili, umrzeć komuś po chwili. Gdy sowa osiedlała się w stodole zwiastowała śmierć gospodarza domu i pomór bydła.  Sowy chroniły gospodarstwa przed nieszczęściami jako martwe przymocowane do płotów i drzwi budynków gospodarczych.

Rzymianie a dalej Słowianie upiora wysysającego krew z ludzi – wampira strzygę, po łacińsku określali słowem strix. Od tego słowa wywodzi sią łacińska nazwa puszczyka (Strix aluco – puszczyk zwyczajny). Strzygi były jednym z najbardziej rozpoznawalnych demonów słowiańskiej kultury. Wierzono, że nocami zamieniają się w sowy. Strzygami zostawały dusze ludzi, którzy urodzili się z dwoma sercami i podwójnym szeregiem zębów.

Okryte złą sławą sowy stały się obiektem polowań. Kazimierz Har w swoim dziele z XVIII wieku pisał, że na skurcze brzucha pomaga zjedzenie o wschodzie słońca sowy warzonej lub pieczonej a następnie codzienna dieta. Zdrowotnie zalecano wdychać popiół z sowy na wszystkie choroby gardła i płuc. Na bóle reumatyczne miały pomagać okłady z sowich piór. Suszony puchacz powieszony w stajni miał skutecznie chronić konie przed chorobami. Picie kilka dni pod rząd sowich jaj miało być najlepszym sposobem na abstynencje.

Obecnie nikt już nie wierzy w legendy, które narosły wokół sów. Z pewnością sowy, jak żadna inna grupa ptaków nie wzbudziła w ludziach tak skrajnych emocji. Przez swoje tajemnicze zachowanie wpływały na wyobraźnie ludzi oraz miały znaczenie w życiu codziennym.

Dawid Karzólewski

Zastępca Dyrektora ZPKWL

Źródło zdjęcia.

https://www.poznan.lasy.gov.pl/de/sowy-w-slowianskich-wierzeniach